Poranek jak nic przysporzył mi kolejnych siwych włosów na skroni. Dzieci jak na komendę wstały za wcześnie i równie zgranym teamem powstawali lewą nogą. A to ubranie nie takie, a to skarpetka się przekręca, a to śniadania jeść nie będą, bo tak dawno nie było słodyczyyyy!!! Pierwszy Antek, rozmowa w kuchni:
–Chciałbym gumę rozpuszczalną.
– Zapomnij o słodyczach z rana.
– Ale mamoooo!!!
–Idź usiądź przy stole i dokończ kanapkę. I przestań mówić o słodyczach, bo za chwilę dziewczynki usłyszą i nie zjedzą swoich porcji!
–No dobraaa (ręce do kolan), idę! (obrażony na świat cały), ale ( w drodze do stołu) jak zjem tą kanapkę, to dostanę tą gumę rozpuszczalną???
I nagle stół przemówił. Ba! Wykrzyczał, na jednym ciągu, bez oddechu, chórem:
–Gumę??? Ja też chcę gumę!!!
–I ja! I ja! I ja!
– Nie będę już jadła kanapki!!!
–Ja tes nie! I ja nie!
–Gumę kcem! Amtek miał! Mamo, Amtek na pewno miał, bo mówi!!!
–Gumę!
–Gumę!!
-Gumę!!!!
Borze szumiący, zwariuję! Czuję jak włos jeży mi się na głowie, w uszach pisk, wrzask, zawodzenie. Guma, uma, ma, a…Guma, uma, ma, a…
Raz, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć….sto….nadal jęczą.
Zbierane kanapki z talerzy, ze stołu. Herbata w spazmie wylana klei mi się do stopy. W ręku szczotka (szybko! czeszemy!), w głowie burza, w oczach chęć mordu. Szkoła czeka. Oddychaj (upominam się w myślach), relaks, relaks… Gumeczka, spineczka, wydech. Czas, jaki mam czas?
–Antek, ubieraj się na litość boską, Ty jeszcze boso???
–Skarpeta gdzieś mi się zapodziała, mam jedną! Mamooo!!! To Nelka mi schowała!!!
wdech, wydech…
-Ja nie chcę tego picia, mamo! Antek miał inną szklankę, ja też chcę tamtą!
–Fran! Nie ma czasu! Chcesz się spóźnić? Pij z tej, albo nie pij wcale (dostaję szczękościsku)
–Anielka!!! Co Ty tam jeszcze robisz na górze???
Płaszczyk, bucik, buziak, szkoła. Wyprawieni.
Siadam, wypuszczam z płuc powietrze. To ten dzień. Dzień, w którym pakując dziecku kanapkę do szkoły, masz ochotę znaleźć przedszkole z internatem. Albo wykupić lot w kosmos. Whatever.
Wdech, wydech…
Zapach cichej kawy.
Dzięki szkoło!
Swoją drogą, gdyby takie poranki stały się normą, jak myślicie napisałabym w tym samym tonie TEN tekst? :)
18 komentarzy
O Chrystusie.
Survival.
Normalnie survival z rana!
:D
I to jaki! Mówię Ci, brrrr…
Placówki edukacyjne to naprawdę zbawienie, prawna ochrona przed psychiatrykiem :)
Nie chciałam być dosłowna, ale tak – gdyby mój poranek ciągnął się długo, nadawałabym z zakładu zamkniętego.
O 8:05 oddycham ze spokojem :D
hahahaha ja też :)
Biedna Tosinkowa Mama, współczuję poranka. A po powrocie do domu humorki lepsze? Ale mimo takich akcji i tak są taaaaaaakie przesłodkie co widać na załączonym obrazku.
Poranek miałam fatalny, to prawda. Na szczęście teraz już się z tego śmieję, tak to działa :). W szkole i po szkole to już inne dzieci, ale ranki (przyznaję nie zawsze) mają tragiczne ;)
To przed szkołą a po niej z lekcjami nie ma problemów? Bo u nas katastrofa ?
Na szczęście po szkole jest dobrze. W szkole również, z tego co mówią nauczycielki. Są zdyscyplinowani i chętnie się udzielają. Po szkole Antoś odrabia lekcje, potem się bawią. Ale ranki, istny horror.
Jak dobrze, że moja mało gada. Za to rano biegnie do zabawek i ja powtarzam dla odmiany „Ru chodź myć zęby, mysza zjedz śniadanie, zaraz trzeba się ubrać i wychodzić, dobra chcesz to koloruj ale jednocześnie jedz, ja cię proszę” ;) z tym, że już się przyzwyczaiłam ;)
hahahhahaha to się szybko zmieni, nie łudź się ;)))
Jeśli kiedykolwiek przestaniesz pisać spakuję manatki i wyprowadzę się do Honolulu.
Czytając wpis uśmiałam się konkretnie, ale kiedyś nagram Cię z rana i zobaczysz „Robota” w akcji, dopiero się uśmiejesz! Jakby to Gaja powiedziała : „Mam Cię, HAHA” ! ;D
Jezuuu, tylko nie to. Żadnych wyprowadzek i żadnych nagrań. Jak nic na filmiku będzie widać ten dym z….. Jak nic ;)
Znam ten dym – na pamięć :D
Mam wrażenie, że czytam o swoim poranku a ja mam tylko dwoje dzieci i też jestem szcześliwa, ze jest szkoła i przedszkole
Iza, przybij piątkę!
[…] co skutkuje u moich dzieci, zadziała na Wasze. Czasem sama nie wiem jak zadziałać na moje, jak TU na przykład :), więc jakże mam wymądrzać się nad cudzymi pociechami? […]