Anielka od września pójdzie do przedszkola, jako trzyipółlatka. Nie martwię się o Nią. Wiem, że się szybko zaklimatyzuje, bo kocha dzieci i czeka na przedszkole już od zeszłego roku. Gdyby tylko były miejsca, zapisałabym Ją wcześniej. Zazdrości niezmiennie braciom tego, że wychodzą do szkoły i wciąż dopytuje ile czasu musi czekać, by szkoła upomniała się i o Nią ;). Czy jest zatem coś, czego się obawiam? Czy posłanie do przedszkola rezolutnej i samodzielnej dziewczynki niweluje cały stres? No, niekoniecznie.
Przedszkolanka
Z pewnością myślę o tym, na jaką panią/ciocię trafi moje dziecko. Bardzo bym chciała, by była to osoba ciepła i cierpliwa, ale też stanowcza. Pani z przedszkola staje się bardzo ważną osobą w życiu naszego dziecka, dlatego idealnie, gdy jest to ktoś kto kocha swoją pracę, a tym samym dzieci. Są maluchy, które nie radzą sobie z nową sytuacją, z rozłąką z rodzicami. Mądra „Ciocia” ma swoje sposoby, by łzy szybciutko obeschły :).
Otwartość przedszkola na rodziców
Mądre przedszkole nie traktuje rodziców jak nieproszonych gości. Ważne jest, by rodzic mógł swobodnie zajrzeć do sali, w której przebywa dziecko. Maluch ma prawo pokazać mamie i tacie swoje prace, swój stolik, czy półeczkę. To niezwykle ważne dla poczucia bezpieczeństwa dziecka, a zdarzają się przedszkola, które tych praw nie respektują. Powinniśmy się tego domagać.
Edukacja
Tu nie będę popadać w przesadę i nie zapiszę Anielki na wszystkie zajęcia dodatkowe, jakie tylko zaoferuje mi przedszkole. Myślę, że na naukę języków obcych spokojnie może jeszcze rok poczekać, teraz przede wszystkim chciałabym, by poznawała reguły życia w grupie, nawiązała kontakty z rówieśnikami. Nauka poprzez zabawę przede wszystkim.
Jedzenie
Choć z Anielką nigdy nie miałam problemów z brakiem apetytu, czy odmawianiem jakiegokolwiek dania, zamierzam poprosić Panią w przedszkolu, by nie zmuszała Jej, gdy Mała odmówi posiłku. Nie chciałabym, by jedzenie zaczęło się Jej kojarzyć z przymusem, czy jakimkolwiek nakazem. Tak jak w domu, nigdy nie zmuszam dzieci do jedzenia, tak będę chciała mieć na to wpływ, gdy dzieci będą w przedszkolu/szkole.
Infekcje
To nasze największe utrapienie do niedawna. Teraz, gdy chłopcy zaczęli edukację, przy zapisywaniu Anielki do przedszkola, nawet o tym nie pomyślałam. Co ma być i tak będzie, bracia wirusy niestety doniosą ;). O tyle jest łatwiej przy kolejnych maluchach w domu, że Ich pójście do przedszkola, nie zmienia w zasadzie niczego, jeśli chodzi o choroby. Te nieproszone i tak goszczą w domu, przynoszone przez starsze rodzeństwo. A dzieci przecież nie odseparuję, sprawa wszelkich infekcji zatem, przestaje spędzać sen z oczu.
Koledzy i koleżanki
Anielka na nowe znajomości czeka najbardziej. Znacznie częściej pyta o nowe koleżanki, niż o samo przedszkole. Zastanawia się głośno, jak będą miały na imię, jakie będą nosiły fryzury i czy tak jak ona, lubią zabawy resorakami. Jako, że Nelka ma mały przedsmak różnych zachowań dzieci w domu, wie czego może się spodziewać w grupie i na ile może sobie pozwolić. Dzieci mają różne humory, tak samo różne pomysły i Ona już wie, że trzeba czasem dać od siebie odpocząć ;). To, że nie wszystkie zachowania warto naśladować, wie doskonale. Trzeba pamiętać, że dzieci naśladownictwo mają we krwi, warto od czasu do czasu przypominać, że nie wszytsko co robią koledzy, czy rodzeństwo jest właściwe.
Wygodne ubrania
Z doświadczenia wiem, jak ważny jest ubiór dziecka, zakładany do przedszkola. Unikam niewygodnych guzików (czasem dziecku zdarza się posikać, nim odepnie spodenki), czy sznurówek w bucikach, jeśli maluch nie opanował sztuki ich wiązania. Znacznie wygodniejsze są spodenki na gumkę, czy butki z rzepem. Maluch nie musi stresować się tym, że sam sobie nie poradzi z ubraniem. Poza tym, jeśli nie musi za każdym razem prosić o pomoc, czuje się doroślejszy i jeszcze bardziej samodzielny.
A jak to jest u Was? Stresujecie się debiutem przedszkolnym Waszych dzieci?
17 komentarzy
Oczywiście tekst ciekawy, ale co innego przykuło moją uwagę, jaka ona jest śliczna! To chyba najpiękniejsza dziewczynka jaką widziałam.
Martuś ♥. To takie miłe czytać takie słowa, dziękuję :*
Nelka boska! Z resztą to oczywista oczywistość:). Jestem pewna Matula,że będziesz dzielna i dasz rade :) bo o Nelcie spokojna jestem totalnie. W razie czego przyjedziemy osuszyć łzy i odciagac Cie od drzwi przedszkola :)
Pewnie, że dam! ;) Zwłaszcza teraz, gdy wiem, że dostała się do fantastycznego przedszkola :). Ale przyjechać możecie, ba! nawet musicie. Skłonna jestem nawet te łzy wycisnąć :P.
Się zgadzam z przedmówczynią,że jak zwykle tekst bardzo mądry,co nie zmienia postaci rzeczy,że w tym tekście oryginalna uroda Twego dziecka rzuca się w oczy,co jeszcze podkreślasz przepięknie dobranym strojem.Serce rośnie i oczy wpadają w zachwyt po tych widokach.Pozdrawiam Noneczka
Noneczko bardzo dziękuję :)
Milenka też idzie do przedszkola od września i jestem bardzo stremowana. Bardziej niż ona sama ;)
:) Zwykle my mamy, tak mamy :).
Mały Neluś w roli przedszkolaka… Och!
Dopiero co na nią czekaliście :)
Ta sukieneczka żółta-Nela wygląda jak taka starodawna laleczka <333 baaardzo mi się podoba
Czas pędzi jak szalony, to prawda :). Też bardzo lubię Anielkę w tej sukienusi, masz rację, na myśl przywodzi porcelanową, starą laleczkę ;)). Wypatrzyłam sukienkę w sh za grosze, bardzo się uradowałam, bo natychmiast zobaczyłam w niej Neluśkę :).
Na zdjęciach Nela wygląda na 5-latkę :-D Śliczna jest! To wspaniale, że nie może doczekać się przedszkola. Mój Maluch ma dopiero 1,5 roczku (nawet niecałe) więc o przedszkolu nawet nie myślimy ;-D Jednak jak tak sobie pomyślę, to chyba się za nim zapłaczę ;-( :-)
Nela od zawsze wygląda na starszą, niż jest w rzeczywistości. Na szczęście charakterem i intelektem również ;). Pati zobaczysz jak zleci….czas nieubłaganie pędzi :*
Jakby nie patrzeć to w domu już teraz masz takie miniprzedszkole :D
jak by nie patrzeć ;).
Moja Hania idzie też w tym roku. Rocznikowo 3 latka, ale z listopada. Wierzę, że sobie poradzi.
Co do Pań to najważniejsze ogniwo w przedszkolu. Oby była miła, przyjacielska jak i stanowcza :)
Szkołę życia poniekąd ma w domu ze starszym o 7 lat bratem :)
Martwią mnie tylko wirusy aby nie determinowały jej frekwencji w przedszkolu. Wiem, ze ich się nie uniknie dlatego choć aby w minimalnym stopnie je ograniczyć uczę ja od małego higieny czyli mycia rąk po skorzystaniu z toalety, przed jedzeniem…zobaczymy…pzdr
Gosiu, dokładnie. Pani to najważniejsze ogniwo. Hania szkołę przetrwania ma na codzień, jak moje dziewczynki – to jest teraz plus :D. Pozdrawiam :)
Witam wszystkich, Nasze 2 dziewczynki mają już za sobą pójście do przedszkola, najmłodsza jeszcze za młoda(11 miesięcy) ale pamiętam jak dziś;) Mimo wszystko gorzej było z Oliwką – samodzielna dziewczyna, w przedszkolu napatrzyła się na ubieranie dzieci, karmienie nawet z butelki przez smoczek (mamusie przynosiły zupki,bo inaczej dziecko będzie głodem przymierać) o przewijaniu nie wspomnę. I jak tu wytłumaczyć,że już duża jest dziewczynka i sama może się ubrać – oj odbyłyśmy dużo rozmów wieczorno-porannych. Pozdrawiam i życzę wielu miłych chwil w Waszym domku